U nas nie dzieje się nic, albo prawie nic... prace wokół domu, mąż chodzi i tu przemaluje, tu dokręci coś. Czekamy na ekipę do elewacji - w między czasie zaprojektowaliśmy sobie elewację z dużą ilością drewna... Wiem, że niepraktyczne, że malowanie co parę lat nas czeka, ale jak już się uparliśmy, że nic innego, to tak musi być ;).
Czekamy też na schody, na stół, na sofę, na drzwi wewnętrzne (to dopiero połowa sierpnia) i powoli przewożę książki, bo mamy ich dość sporo.
Zamówiliśmy też blat drewniany lity dąb - szaleństwo :), ale mam nadzieję, że efekt będzie fajny.
Tak z braku laku planujemy sobie, jakby ten nasz szary domek nieco ozdobić.
Długo szukałam lamp do kuchni nad blat, w końcu skoro ma być industrial i scandi wymyśliłam wiszące żarówki, ale co by do drewnianego blatu pasowały, to chciałam żeby ten wkręt (nie wiem, jak to się fachowo nazywa) był drewniany. Nie mogłam nic znaleźć, a jak znalazłam, to cena ponad 200zł za sztukę mnie odstraszyła. I przepomniało mi się o Chinach... Na alieexpressie zakupiłam lampki za 60zł sztuka z kolorowymi kablami.
A jak już zaczęłam buszować na alieexpressie, to przepadłam oglądając poduszki i nabyłam 3 sztuki, jeszcze pewna nie jestem, czy do salonu, czy do sypialni (której jeszcze nie ma) :).
Wzięłam tę podłużną niebieską z rogami, w trójkąty i jasną z jeleniem :).
I tak czekamy na chińskie produkty do polskiego domu :).
Jeszcze o plakatach miałam napisać, ale za moment po dziecię do przedszkola ruszam.